Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/008

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rza; na kanclerza plwano i urągano się z jego rozumu.
Świadczą o tem wszyscy współcześni, i na kartach ówczesnych dyaryuszów co krok się spotykamy z usposobieniem szyderskiem, które naówczas panowało. W najcięższych razach drwiono i dworowano z ludzi i wypadków. Nieubłaganych tych siepaczy, nieprzebaczających nikomu ani sobie nawet, zwano łagodnie Jowialistami. Do nich należał niedawno przedtem zmarły w Krakowie dzielny żołnierz, ale razem szaleniec dowcipny Samuel Łaszcz, Strażnik Koronny, który banicyami i dekretami przeciw sobie ferowanemi ferezye sobie na kontempt prawa podbijać kazał, a umierając, gdy doń przyszli wierzyciele i upominali się o należności, cygana skrzypka, którego z sobą wszędzie woził, przywołał i wierzycielom na pociechę na skrzypkach mu kazał zagrać. Tyle z niego mieli, bo wprędce ducha Bogu oddał...
Takim był ów Zygmunt Skarszewski, stary dworak Władysława IV, i Stanisław Xięzki, żołnierz dzielny, ale języka ostrego, jak brzytwa. Tymsamym duchem wesołej obojętności, przejęty był i Pasek, który sobie ze wszystkiego dworował.
W obozie też króla pod Zborowem na tych jowialistach nie zbywało, znajdowali się właśnie Skarszewski, Xięzki i siła im podobnych.