Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kazimierz ciężkiej chwili, w jakiej jesteśmy obecnie. Nie mamy kogo innego; jest to krew królów naszych, od Boga przeznaczona.
Z tego uroczystego nastroju rozmowa stoczyła się zaraz na sprawy powszednie, które sejm właśnie zajmowały; wojsko, wybór wodzów, dowództwo, które dać chciano Jeremiemu Wiśniowieckiemu, obawy i zazdrość, jakie budziła jego wziętość i zdobyta już sława!
Byli tacy, co nietylko hetmanom nim grozili; ale znajdowali niebezpiecznem dla króla, iż on sam miał całą sławę zwyciężcy przywłaszczyć sobie.
Z drugiej strony nienawiść, zajadłość Chmiela i Kozaków przeciwko Jeremiemu, świadczyły najlepiej, że jego imię samo już grozą było dla nich i postrachem. Możnaż było tak potężne odrzucić narzędzie?
W sejmie też rozbijały się zdania. Kisiel, który znał siły zbuntowanej Kozaczyzny i Tatarów najlepiej, wołał o układy naprzód; inni je jako srom uważali i żądali zwycięztwa, któreby hańbę piławecką obmyło.
Pocieszyć się tem było można tylko, iż poczynając od duchowieństwa, wszyscy z chętnemi śpieszyli ofiarami, po kilkuset ludzi, po kilka tysięcy złotych przynosząc Rzeczypospolitej, według przemożności. Sam Radziwiłł liczbę dra-