Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koczkodana widziano u mnie! Odprawić mi ją — odprawić.
— Jakby to tak łatwo było! — zamruczał pokojowiec. — Wrzawy narobi, że w całym zamku słychać ją będzie.
Tłómaczenia tego nie chcąc słuchać, król własnoręcznie popchnął pokojowca za drzwi i zatrzasnął je za nim, ale pozostał w progu nasłuchując, czy rozkazom jego zadosyć się stało.
Po wyjściu pokojowca naprzód powstała wrzawa i wymiana głosów, którym śmiechy służby towarzyszyły, potem uciszać się zaczęło stopniowo, drzwi antykamery zatrzasnęły się z hukiem i... Król wyjrzał: w przedpokoju nie było już owej natrętnej kobiety, którą kazał odprawić.
Kto była owa Bertoni?
Wiedzieli prawie wszyscy, co z dawnych czasów dwór znali. Dziś ona liczyła już lat pewnie, pięćdziesiąt, ale gdy królewicze dorastali, panna Salomea, córka muzyka królewskiej kapelli, była bardzo wesołym i trzpiotowatym podlotkiem, a że Jan Kazimierz zawsze od najmłodszych lat temperamentu był wielce ku kobietom ciągnącego, choć Salomea wcale piękną nie była, tylko świeżą, śmiałą, napastliwą i zalotną, zawróciła mu głowę szalenie i skorzystała z tego, aby nim zupełnie zawładnąć. O tych amorach z Salusią wiedział cały dwór, starano się je to rozerwać,