Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Nazajutrz rano po mszy u Ś-go Jana zaledwie do mieszkania powrócił, kwaśny i chmurny Król Szwedzki, któremu doniesiono, że brat Karol ze Sztokolmu miał listy i ztamtąd się spodziewał poparcia, gdy w antykamerze usłyszał spór głośny i łatwy do rozeznania głos kobiecy, piskliwy, zuchwały, bardzo sobie dobrze znajomy. Nie musiał on miłego na nim uczynić wrażenia, bo natychmiast klasnął w ręce na dworzanina u drzwi i gdy ten wszedł — rzucił mu żywo pytanie:
— To Bertoni?
Pokojowiec głową potwierdził.
— Powiedz-że jej, — niecierpliwie zawołał król — raz na zawsze, że ja jej o tej godzinie przyjąć nie mogę. Niech z listem przyjdzie wieczorem. Ja się teraz spodziewam u siebie kilku ważnych osób. Jeszcze-by tego brakło, aby tego