Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwykły. A że się na swobodzie czuł, powiadał, że ją jeszcze okupił tanio, tak mu zamknięcie dolegliwem się stało.
Doktor, niejaki Ochocki, który naówczas słynął zwłaszcza z tego, iż około rannych bardzo dobrze i szczęśliwie chodzić umiał, obiecywał, że pomimo ciężkiego obrażenia ręki, on prędko zdoła wygoić ją i władzę przywrócić. Lekarz to był dla rycerstwa stworzony, wesół, żartowniś, do kielicha ochoczy, sam potroszę żołnierz, bo za obozem nieraz jeździł czasu wojny, znający obyczaje i naturę polskiego rycerstwa, z którem doskonale obchodzić się umiał. A że Bajbuza na wstępie mu wielkie wynagrodzenie przyobiecał, jeśliby go rychło na nogi postawił, Ochocki po całych dniach i nocach się ofiarował siedzieć przy nim i czuwać nad raną.
W Krakowie ponieważ wozy już królewskie stały do podróży gotowe, a hetman Żółkiewski rycerstwo sprawiał mające mu towarzyszyć, z nikim się widzieć nie było można, oprócz jednego Kalińskiego, który nadbiegł razem uradowany i przestraszony.
Od niego dowiedzieli się, że król do rokoszan pod Jędrzejowem zebranych posyłał znowu Wołłowicza i księcia Zbarażskiego, do upamiętania ich przywodząc; a drudzy byli tego zdania, aby zamiast poselstwa do nich słać, wprost cią-