Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/032

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gają, opowiedzieli się przy nas. A czyż go to poprawi?
„Prosili go i na tym sejmie, aby według prawa rozdawał urzędy; nie mogli i tego uprosić. Cóż nam po prawach, gdy on ich nie szanuje.
„Niech więc kto jak chce czyni, ja się z tem oświadczam, że ja króla Zygmunta za pana nie mam, i poddaństwo mu wypowiadam.
„Nie mam go za pana, bo mi prawo mieć nie każe. Możesz to serce szlacheckie przenieść na sobie, aby nam krzywoprzysiężca i Sodomczyk panował? A to nas wszystkich szlachciców ziemia pożre! Wiedzą i to wszyscy, jak mi teraz dawał chleba w gębę i mnie i wszystkiemu domowi Stadnickich? A na sejmikach nie maszże praktyk? Wiedzą tam pierwej kto posłem ma być, nim go obiorą; na sejmie ma król marszałka, wyżenie ludzi dobrych, a pochlebcy zostaną. Praktykuje on o Inflanty, pruską ziemię sprzedaje. Powiadają, że poprawa potrzebna; jakoż wkrótce nastąpi za ogłoszeniem elekcyi. Nie jesteśmy poddanymi, ale wolnym narodem. Zdanie moje jest, abyśmy się spisali, pieczęcie nasze przyłożyli i tak kupą jechali do niego, wypowiedzieli mu poddaństwo, a na nową elekcyę uniwersały rozpisali“.
Młodość Radziwiłła, który się od laski wymawiał, w tym głosie nieopatrznym najdobitniej