Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gotowi byli nawet Zborowscy niewielkim kosztem za Samuela się dać przebłagać.
Co się pod te dni działo w namiocie hetmana, od świtu do nocy, a raczej od jednego poranku do drugiego, bo i noc od narad i poselstw wolną nie była, opisać trudno.
Bajbuza też rad temu, że czynniej i żywiej się krzątano około zakończenia elekcyi, we zbroi i nierozbierając się trawił noce całe, gotów na posługi.
Królowej tymczasem dano znać, iż hetmana ujęli rakuszanie; strach padł na nią. Nadbiegł Kaliński po języka, którego rotmistrz zapewnił, że wszystko, co rozsiewano, fałszem było.
Wszystkoby się było rychlej i pomyślniej może skończyło, gdyby z jednej strony zdrada i odstąpienie Spytka Jordana, z drugiej wieść o ukazaniu się banity Krzysztofa, Zamojskiemu nie pomięszały szyków.
Spytek Jordan stał dotąd przy hetmanie, chociaż blizko związany ze Zborowskimi powinowactwem, bo nawet na Spytków zamku i w ich grobach ciało Samuela pogrzebiono. Marszałek Andrzej Zborowski potrafił go w ostatniej chwili ująć, ubłagać i Spytek opuścił hetmana, a tem znaczne siły mu odjął.
W tej samej chwili korzystając z wahania się, jakie odstępstwo wywołało, wywołaniec Krzysztof w kilkaset koni, wbrew banicyi, urą-