Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
BOLESŁAW.

Dobrze, a daléj?

BARTŁOMIEJ (myśli).

Jak to obrócić! Sęk! Dalipan nie łatwo! Jużciż tak wprost mu powiedzieć fora ze dwora, nie wypada, tyle lat chleb jego jedząc, zresztą strach. Choć to człowiek łagodny... tak! dobry! ale kaduk wie co ma takiego w sobie, że choć nigdy nie połaje, przykrego słowa nie powie... a jak człowiek przed nim stanie, aż mrówie przechodzi po skórze... straszny...

BOLESŁAW (śmiejąc się).

Stary nałóg téj podległości i stary głupi nałóg.

BARTŁOMIEJ (rezolutnie).

Ale dziś temu koniec! basta! Muszę się zabrać i powiem mu otwarcie....


SCENA VI.
Ciż sami. PROKOP wchodzi i kłania się.
BARTŁOMIEJ.

Otóż jest! znowu chłop, gość nieproszony, dosyć, że oni cały dzień włóczyć się muszą! byle im wałęsać się i próżnować.