Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
BARTŁOMIEJ.

Cóż? jeszcze ci mało, mospaneńku? źle skoncypowałem, jeszczem głupi?

BOLESŁAW.

Nie, nie! ale to wszystko na wierzbie gruszki, tatku najukochańszy.

BARTŁOMIEJ.

No! zobaczemy, pamiętaj tylko com ci mówił i rób jak każę. Do hrabianki mi się przybliż wcześnie, jużci ma oczy i musi się poznać na tobie.

BOLESŁAW (niedbale).

Zobaczemy! Zresztą i mniejsza o to!


SCENA II.
Cił sami. OLENA wychodzi z folwarku i kłania się do nóg Bartłomiejowi. Przez cały ciąg sceny Bolesław pogląda na nią znacząco, mruga i pokręca wąsa.
BARTŁOMIEJ.

Cóż tam u licha? Czego to chcesz? po co tu włazisz kiedy cię nie wołają?

OLENA (smutnie ale trochę figlarnie).

Ja to, z prośbą do wielmożnego pana....

BARTŁOMIEJ.

A byłem tego pewny, że nie z datkiem, tylko