Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nam właśnie środek do tego, aby się naszemu upadkowi urągać i dopełnić kielicha goryczy....

AMELJA.

Ojcze kochany, ty wszystko widzisz tak czarno....

HRABIA.

A ty to przyjmujesz tak obojętnie, nic cię nie przeraża, nie obchodzi?

AMELJA.

Uczyłeś mnie być przygotowaną na wszystko, co ześle ręka Boża....

HRABIA.

Twój spokój i mnie sił dodaje, czuję w sobie jakąś otuchę.... Dla ciebie tylko obawiałem się ubóstwa i wygnania.

AMELJA.

Ja się go lękam dla ciebie mój ojcze... młodość ma siły, których życie pozbawia.

HRABIA.

Prawda, na starość wszystko cięższe do zniesienia, ale przynajmniéj nas nie rozdzielą....

AMELJA.

Pójdziemy razem. Ale jestżeś pewny, że tak źle stoją rzeczy? Mówiłeś, że jakiś sposób i ratunek nam podają?