Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dawniej. Miasto miało to oblicze czasów spokoju, podobne wiosce, jakie wszystkie polskie miasta rolnicze przybierały, gdy od groźby najazdu były wolne. Pługi i radła wlokły się ulicami, wozy z sianem i zbożem zalegały rynek... W miejskich wrotach prędzej róg pastuszy i kołatki krów usłyszeć było można, niż trąbę straży. Stały też one niestrzeżone, otworem, a zajrzawszy do baszt, prędzej w nich kozę było można znaleźć niż człowieka.
Jedne tylko wrota dworu kotlarza Pelcza były dzień i noc zamknięte i strzeżone od czasu, gdy książę Henryk pozwolił tu sobie wtargnąć, i pochwycił piękną Anchen córkę Niemca, którą mu wprędce odebrano. Duchowieństwo, którego suknię nosił, nie dopuściło jawnego zgorszenia i młode książątko, od brata Janusza surowo zostało zagrożone, jeśliby się dopuściło nowego jakiego wybryku.
Krótko to skutkowało, bo najmłodszy z mazowieckich książąt, coraz głośniej zapowiadał, że ciążącą mu sutannę zrzuci i żony sobie szukać będzie. Tymczasem po całych dniach na probostwie go i na zamku nie było, a szukać musiano po lasach, po chatach i oddalonych osadach.
I tego dnia też nie znajdował się książe Henryk w domu, chociaż wiedział, że Semko, po weselu w Wilnie z Olgą Aleksandrą, siostrą Ja-