Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Otwierać wrota! jam pani! królowa! Kto śmie mi zapierać drogę?
Dymitr z Goraja ukląkł przed nią ze złożonemi rękami.
— Ja śmiem mojem ciałem, a choćby trupem moim drogę tę zapierać. Ja! Miłość twoja może być wielką dla tego człowieka, ale węzeł ten stargany został wolą matki, wyrokiem kościoła — królowa — masz przed sobą inne i wielkie przeznaczenie. Miłość dla wiary i dla kraju twego musi w twem sercu zastąpić przywiązanie do człowieka...
Świat cały patrzy na ciebie, tysiące dusz z twych rąk zbawienia wyglądają... Pani nasza! ulituj się...
Cóż pomoże to porwanie się przeciw wszystkim... Rozstawione są straże, nie dopuszczą cię wynijść, a książe Wilhelm to zuchwałe pokuszenie się życiem może przypłacić.
W połowie już tego przemówienia, cała siła na jaką się zdobyć mogła Jadwiga, po kilkodniowej wyczerpującej ją walce, opuściła biedną.
Łzy rzuciły się jej z oczów, zadrżały pod nią nogi, Hilda podbiegła, aby chwiejącą się podeprzeć i podtrzymać. Dymitr z Goraja klęczący całował kraj jej szaty. Głos jego łagodniejszym co raz stawał się, błagalnym...
Nie było środka wydobyć się zamku. Zakryw-