Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiek. Nie wiem czy drugą taką istotę wydała ziemia kiedy... Wszystko ma razem, piękność anielską, serce szlachetne, rozum dojrzały... a te doskonałości mieszczą się w niedorosłem; ledwie rozkwitającem dziewczęciu!
Nie cud że to! a nie jestże drugim cudem, iż ona się nam właśnie dostała!
Biskup potakiwał milczący, ale smutnie. Wrażenie rozmowy niedawnej ciężyło na nim; nie śmiał jednak zwierzyć się z niej panu wojnickiemu. Czuł się za słabym, aby dobrowolnie mięszać się do tych spraw, które więcej energii niż on jej miał, wymagały.
Rozstali się tak w progu, a kasztelan wojnicki wrócił do swojego dworca z postanowieniem spełnienia woli pani. Chciał to jednak wykonać w ten sposób, aby jej godność na tem nie cierpiała...
Potrzeba mu było zręcznego pośrednika, którego szukał w myśli, gdy Spytek z Mielsztyna nadjechał.
Młode panie na ten raz sprawy innej nie miało, nad pokazanie kasztelanowi nabytego świeżo, wielkiej ceny i piękności bachmata.
Spytek, choć poważnym być umiał, młodym być nie przestał. Bawiło go to co i drugich. Zajęty swoim rumakiem z gorącością począł go zachwalać Jaśkowi, gdy ten mu przerwał.
— Byłem u królowej? Wiecie, że dowie-