Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bawił się dziecinnie myślami temi, aby o istotnym frasunku zapomnieć, gdyż upływające nadaremnie godziny, niecierpliwość i oburzenie zwiększały. Poganin ten śmiał jego, potomka Piastów tak przyjmować, jakby zbiegiem był jakimś, potrzebującym łaski jego!!
Gniew rosnął coraz bardziej, gdy z południa nadbiegł Hawnul, żywo i wesoło a głośno dopytując już w podwórcu o księcia. Semko znudzony i stęskniony wybiegł na jego spotkanie.
— Księżna Julianna mówiła już z synem — począł Hawnul. — Z początku gniewem się uniósł wielkim, nie chcąc ani słuchać o zdrajcy. Powoli go jednak ułagodziła.
Namyślił się sam i wezwał mnie, naradzał się z braćmi. Skirgiełło i Korygiełło byli przeciw zgodzie, Wigund za nią, Jagiełło też skłania się już do niej. Chce widzieć się i mówić z wami. Dobry to znak.
Jedziemy na zamek. Jagiełło jednak słusznie obawia się, aby was tu widziano i mówiono o waszym pobycie... a zawcześnie zdradzono, że się z Witoldem układa. Musimy wszystko w jak największej zachować tajemnicy.
Wejdziemy na zamek przez dom mój, z którego mam kryty chód do dworca Jagiełły.
Na konie czekać długo nie potrzebowali. Semko uradowany, że się chwila wyzwolenia dla niego zbliżała, spieszył. Hawnul, znający dobrze