Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sza, żeśmy jedności pozbyli i siły z nią — do niej powrócić trzeba, lub zginąć nam.
— Nie dziś o tem mówić — odparł Tomisław.
— Dziś i zawsze na pamięci to mieć potrzeba — rzekł z goryczą książe.
A po chwili spytał:
— Co mi przynosicie?
— Prośbę od ziemian naszych — odezwał się przybyły — abyście do nas wracali, choćby najcięższym okupem wyzwolić się trzeba... Drożsi wy nam, niż powiat jaki.
Tu głos zniżając szepnął:
— Daliśmy wszyscy rycerskie słowo iż powiat odbierzemy, was nie pytając, my sami..
Zadumał się Przemko.
— Serce mi pęknie, gdy taką umowę podpisywać przyjdzie — zamruczał — lecz muszę! Wolnym być potrzebuję, aby o przyszłości innej myśleć...
Stanęło więc na tem, aby ziemię Rudzką z Wieluniem dać, na co się ziemianie godzili. Poszedł Tomisław do księcia Henryka, który więcej chciał, targował się, lecz umowa wreście spisaną została.
Ślązak zażądał, aby mu wnet grody zdawano.
Gdy pakt przypieczętowano, a Przemko miał wolność odzyskać, Henryk zażądał jak Rogatka, aby się przejednani rozstali.
Wyprowadzonego z więzienia, niemal gwałtem