Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez długi czas nie mówiąc nic, król płakał.
Weszła królowa z kondolencyą także, ale pozostała krótko. Nieporuszony na łożu, trwał tak do późnej nocy, poczem przywołał Kazanowskiego.
W umyśle jego zaszedł jakiś zwrot nagły; począł gorączkowo wydawać rozkazy do pogrzebu syna.
Ciało miano do Krakowa, do królewskich prowadzić grobów.
O sobie nie mówił król nic, milczał lub urywanemi słowy dawał dodatkowe rozkazy, lecz widać było stopniowo nadchodzące uspokojenie.
Kazanowski, który go znał dobrze, wiedział, że w głębokim żalu nie wytrwa, że natura, temperament każą mu natychmiast szukać rozrywki jakiejś, roztargnienia, zapomnienia.
Zatapiać się w goryczy i smutku nie było jego zwyczajem, gniewał się, burzył, ale wybuch trwał krótko, i po nim często najsprzeczniejsza wesołość wracała.
Z tem wszystkiem wyjazd na Litwę, dokąd królowa towarzyszyć miała mężowi, zdawał się tak rychło niepodobieństwem; a stało się nad wszelkie spodziewanie przeciwnie, gdyż Władysław zapytany o tę podróż, zamruczał, że rozkazy były wydane i że zmienione nie będą.
W kilka dni potem w Grodzieńskiej puszczy w Iziorze, król strzelał do łosiów, które w ostę-