Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie myślę się tłumaczyć i uniewinniać z napisanéj powieści — osądźcie ją jak się wam podoba, nieforemnie sklejoną, nudną, rozwlekłą, źle pisaną i powiém wam tylko czego chciałem pisząc ją.
Chciałem przed oczy wam postawić, wasz świat, wasze wady, śmiészności, obyczaje, słabości. Jest to tylko lekki zarys, myśl dzieła, któreby daleko obszerniéjszém być mogło i musiało, chcąc wszystko a wszystko objąć i dotknąć wszystkiego.
Nie gniéwajcie się szanowni czytelnicy, jeśli was co dotknie, jeśli wam zdawać się będzie, żem was oczernił niesłusznie, spotwarzył; obejrzyjcie się wprzódy, poszukajcie oczyma, a zapewne przekonacie się że wszystko com opisywał, wzięte z natury i z żywego życia.
Nikt osobiście za wzór mi nie służył, brzydzę się paszkwilem, chociażby obwiniętym w najgrubszą szatę i przebranym do niepoznania, do nikogo niémam urazy, nie należę do żadnego stronnictwa, Bóg mnie postawił odrębnie, w pośrodku, niżéj od naj-