Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

suknię czarną, niezrozumianego proroka, wielkiego człowieka na którym się świat niepoznał i usiadł z miłém w sercu uczuciem swojéj wyższości, swojéj nieśmiertelności pogrobowéj. Nigdy bowiem nie przypuścił ażeby świat miał zostać na wieki wieków tak ciemnym, aby się na nim niepoznał. Tym czasem admirował się sam, nasycał się sobą, kochał się w sobie i roił o wielkości przyszłéj. — Literatów zaś, poetów i pisarzy, co zajmowali świat oszalały, którzy mieli miłość u niego, na których słowa drgała dusza ludu, ku którym obrócone były oczy wszystkich, co zdobyli wstępnym bojem jakąś cząsteczkę sławy dodniowéj — nienawidził i wyśmiéwał bez litości.
Pan Żarnowski był klassyk niby, ale z tych to klassyków, co się urodzili na świat ducha, w chwili kiedy klassycyzm zaczynał się przebierać, sądząc że odzyska dawne względy, jak opuszczona kochanka, co się różuje i bieli aby młodéj dziewicy pokochanéj, wyrównać i odwieść serce ku sobie — Był to klassyk z manjerą romantyczną, co przyjmował romantyczność z wa-