Życie Sawki, było jak życie każdego wieśniaka, ciągiem pracy nieskończonéj, i niewielu dni wesołych. Piérwszego roku jeszcze znosiło się biédę młodością — Daje ona siły, jakich nie da doświadczenie, daje siły nadziei; człowiek ciérpi i powtarza — Będzie lepiéj — I nie widzi lepszego, a mówi w sercu ciągle — Bóg dobry będzie lepiéj —
Tak mówił i Sawka, gdy na przednówku niedostatek zajrzał do chaty i zapożyczyć się było potrzeba u arendarza, aby chleba nie zabrakło. Z jesieni pięknie się na polu pokazało, ale nasze jesienne zielone ruńce, nie zawsze wychodzą zielono z wiosny — Raz je mokry śnieg wyparzy, to znów wiatry marcowe wysmalą, to chłody wiosenne zniszczą, to susza wypali — Póki zboże na polu, nie liczyć na nie, ani się niém cieszyć — to trawa —
Tak i z każdém szczęściem w przyszłości.
Sawka postrzegł prędko po swojém weselu, że biorąc piękną żonę, wziął biédę do domu. Naścia wprawdzie była dotąd poczciwa i kochała go, ale biédnéj kobiécie jéj stanu, poczciwą nawet być trudno. Któż nié-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/70/PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Tom_II.djvu/page156-640px-PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Tom_II.djvu.jpg)