Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

więc przekonania o wysokiém swém pochodzeniu, ogromnéj fortunie, (miał piętnaście chat w polesiu a żył jak na stu) i nieopisanych przymiotach duszy, zaczął się starać o Hrabiankę, czy pseudo-hrabiankę W. — Nie prędko to postrzeżono, bo dozwalając Sędzicowi, grać z sobą, pić, polować, błaznować, tańcować, tracić co miał, panowie nawet nie przypuszczali, aby on ośmielił się, podnieść oczy na Pannę W. Panna W. miała prawda lat trzydzieści, nos czerwony, posag niewielki, ręce i nogi ogromne; ale należała do familij, która tém, się mocniéj panoszyła, im mniéj dawno weszła przez połączenie jednego z swych członków, w jaśnie wielmożny świat. Uważajcie tylko, jak zawsze daleko bardziéj panami są ci, co świéżo na panów wyrośli, jak się lękają, aby ich za bajbardzo nie wzięto i nie strącono z piedestału, na którym tak wybornie posągi udają.
Gdy się Sędzic jaśnie wielmożnéj matce oświadczył, stał się taki zamęt, zamięszanie, oburzenie, że gdyby był bratu Panny W — przyłożył rękę do twarzy, nie tyle