Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zgadłeś nareście.
— Naprzód tedy potrzeba mi poznać te panie.
— Oczéwiście.
— Powiedz mi przecie — bardzo nudne?
— Nie — wcale — przyznam ci się otwarcie, że w literatce, kiedyś dawno, serdeczniem się kochał, ale dziś jest mi zupełnie obojętna. Niecierpim się nawet — przyjmą cię dobrze.
— Bom potrzebny.
— No zgoda?
— Najchętniéj, jestem na usługi — Jeszcze tylko pytanie — Bogate, ubogie?
— Bogate.
— Jakiego tonu?
— Tak średniego, nie pierwszego, i nie ostatniego.
— Rozumiem, to znaczy że chciały być pierwszego, a nie mogą.
— Kiedyż prezentować mi się każecie?
— Dziś około południa, biorę cię i pro-