Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z publiką postępować potrzeba jak z dziećmi, którym piszą alfabet na piernikach i cukierkach — Potrzeba ją oswajać rzeczami łatwémi, zabawnémi — powieściami, poezyą.
— Dalipan, nie jesteś tak głupi jak myślałem, rzekł Szatan całując w głowę Florka, który mu się wyrywał — mów daléj.
— Tym tylko jednym sposobem Dziennik stanie się popularnym!
— Ta! ta! ta! zawołał professor, obracając się do tego z kim niby najwięcéj sympatyzował, do antykwarjusza. Piękne pojęcie swéj missij. Z nauczyciela ludu, stać się pochlébcą i skoczkiem, akrobatą, aktorem.
— A wiész professorze — rzekł Szatan, że tenor w Paryżu, bierze około stu tysięcy franków, gdy professor Uniwersytetu, ledwie dziesięć?
— Dowód, godzien ciebie! I professor usiadł zakładając ręce ze zgrozą i oburzeniem.
Nie powiadam ja, rzekł Florek daléj — aby tak zawsze być miało, ale potrzeba pojąć