Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pozostała po ojcu, aby dozoru, nauczycieli, xiążek i wygód ulubionemu Tymkowi nie brakło. Oddając do zagranicznego uniwersytetu, straciła resztę funduszów, i gdy Tymek burszował, bijąc się z Niemcami, paląc fajkę, chodząc z pałką ogromną i długiemi włosami, popijając piwo i pędzając filisterów; biédna matka, często o chlebie, wodzie, i nadziei, w maleńkim domku na Pradze najętym, dumała o powrocie syna! Jéj brakło chleba, brakło na starość wszystkich wygód do których była przywykła, i co dzień pozbywała się to jakiéj pamiątki oblanéj łzami, to zabytku z młodszych i lepszych czasów, to prawdziwie potrzebnego sprzętu, co dzień izdebka téj chatki puściéjszą się stawała, smutniéjszą, co dzień wymusili z niéj żydzi resztki za bezcen kupionego, wdowiego mienia. Gdy Tymkowi trzeba było posłać pieniędzy na podróż wakacyjną do Szwajcarij, poszedł relikwiarz familijny, poszły pierścionki zaręczne, poszedł soliter dzia-