Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dowski, prawdziwy soliter, bo już w pudełku po wszystkiém owdowiałém — ostatni. Tymek niewiedział, że matka mu posyłała ostatki swoje i sama jedną bułeczką i szklanką mléka żyła tylko, Tymek żył po młodemu, bo młodości potrzeba wiele, aby się nasycić. Jéj trzeba wszystkiego i wszystkiego jéj mało, tak pragnie, tak łaknie, tak pożąda. O! ta złota pora wieku naszego, nieubłaganą jest, gdy się nasycić chce — na ówczas nie patrzy czém się karmi, i dziéwczęce losy i starców losy, pożéra żarłoczna, nie nakarmiona — A potém? Przesycona, resztę życia płacze przeszłości.
Z Berlina poleciał z burszowską piosenką na ustach do Szwajcarij, ze Szwajcarij, tak blisko do Włoch! tak łatwo! Poleciał do Rzymu, stanął na ruinach Colosseum, czytać wiersze Byrona, deklamował całe pieśni Child-Harolda i powrócił douczać się znowu. Na drugie wakacje matka mu znacznie mniéj przysłała pieniędzy; — z kollegami więc jak