Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żna, świat nie jest pusty, a gdy się jest w kraju własnym, gdzie tyle sympatij nas wiąże.
— Ale kiedy niéma sympatij.
— Żadnéj?
— Żadnéj a żadnéj. — Cóż w takim razie.
— Pójść i w łeb sobie wypalić, — zimno odpowiedział zniecierpliwiony trochę August.
— O! na to heroiczne lekarstwo się niezgadzam, odparł Staś.
— Dla ciebie jednak Stasiu, innego już trudno znaléźć, napadła cię choroba wieku naszego, spleen, spleen serdeczny, przesyt, nuda, niewyleczone — Zdaje ci się żeś wszystko widział, czuł, zbadał, i nic ci na żywność więcéj nie pozostało, żeś skazany na przeżuwanie strawionych pokarmów.
Mój Boże! Tylko co żonaty, niedawno ojcem zostawszy, ledwie poczynając życie, niedoświadczywszy. —
— Jakto, nic niedoświadczywszy?
— Cóż to! i odrobina! rzekł pogardliwie prawie August.