Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za Sobieskim Buńczuczny jego i orle skrzydło hetmańskie — giermek z tarczą... On sam w białym żupanie ze srebrzystéj lamy, w niebieskim kontuszu, w delijce sobolowéj szkarłatnéj.. Jabłonowski czarno z purpurą i złotem ustrojony... stanowili przepyszną grupę...
Król rozkazawszy sobie otworzyć kolebkę wysiadł aby okazać swą rzeźwość, w zwykłym francuzkim stroju, w peruce i kapelusiku na niéj z piórami, z mieczykiem u boku misternie ze stali wyrzeźbionym u rękojeści, z szarfą na piersiach, z koronkami pod szyją, gdy na chwiejących się cienkich nogach stąpił na ziemię, potrzebował usłużnéj ręki Kiełpsza, czuwającego nad nim aby nie upaść. Witał siląc się na uśmiech i podnosząc nakrycie głowy Hetmana i Wojewodę... ale głos jego cichy, ochrypły zaledwie uszu ich dochodził. Zsiadali właśnie z koni do ręki królewskiéj.
Powitanie ze strony Michała było nadzwyczaj uprzejme — Sobieski i Jabłonowski szanowali w nim majestat królewski, a teraz i ten drugi majestat boleści, który obu ich przejmował współczuciem.
Dosyć było spojrzeć na króla, aby odgadnąć jaki gwałt sobie zadać musiał aby stanąć tu, pomimo bezsilności i cierpienia.
— Opóźniłem się, począł — przemijająca niedyspozycja mnie wstrzymała... Czuję się lepiéj teraz i rad jestem żem tu stanął, aby z wami trud dzielić. Panu Hetmanowi winienem dzięki za zebrane siły, za niezmierną jego pracę... Nie będę ja mógł, odpłaci to wdzięczna rzeczpospolita.
Sobieski wąsa pokręcał.
— N. Panie, odezwał się — zapłaty nie żądam, spełniłem obowiązek. Prawda iż nieraz ciężko przychodzi