Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/099

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

różnemi pozorami wzywała do siebie, tegoż wieczora posłała prosić ją o posłuchanie, które z nadzwyczajną uprzejmością, nigdy wprzódy nie praktykowaną, udzielone zostało...
Zdawało się krajczynéj, że król dla żony zmuszony do pewnéj względności i powolności — da się jéj może powstrzymać od wyprawy...
Eleonora przyjęła nienawistną sobie krajczynę tak mile i przyjaźnie, jakby spragnioną była jéj widzenia.
— N. Pani — odezwała się przybyła — dowiedziałam się od męża, iż król JMość postanowił jechać do wojska... Stan jego zdrowia, zdaniem doktora Brauna, niedopuszcza nawet myśleć o tem. Zdawało mi się że obowiązkiem moim było donieść o tem W. Królewskiéj Mości...
Eleonora wiadomość przyjęła z podziwieniem i żywem zajęciem.
— Ja o tem nic niewiem jeszcze... — rzekła — gorący biorąc udział w téj sprawie, ale nieomieszkam pytać go i będą się starała odradzić... Wistocie król jest — osłabiony...
Braun może trochę przesadza i stan jego zbyt groźnym wyobraża, ale inni lekarze, także mu spokój nakazują.
Czy potrafię królowi to wyperswadować? — Nie zawsze prośby moje u niego dobrym skutkiem są uwieńczone — dodała z ironicznym z uśmiechem, co nieprzeszkadza bym spełniła obowiązek...
A po krótkiem milczeniu, dorzuciła.
— W każdym razie — jeżeliby król uparcie stał przy swojem — moje miejsce jest przy nim, pojadę także, choćby dla czuwania nad zdrowiem jego.