Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjaźnią nie występował — nosił ją za pazuchą, dobywając tylko gdy mu jéj było potrzeba.
Piotrowski miał drugi przymiot czy wadę niezwykłą. W téj epoce niezmiernéj gadaniny, gdy połowa życia szlachcicowi upływała na popisach z retoryką, Ireneusz... nie prawił mów wiele, nie bawił się w Demosteneza... Gdy drudzy za długo, a nie do rzeczy pletli, tarł przerzedzone włosy, ciągnął ich za rękawy i szeptał.
— Konkludujcie...
Miano go za przebiegłego i chytrego, i był nim w istocie — ale i z tego nie szukał sławy — owszem pozornie udawał prostego, otwartego człowieka. Wioska jego, od wieków w posiadaniu rodziny będąca, zwała się Sasindwór, leżała nad Wisłą, a w półtoréj godziny mógł z niéj na swéj szkapie traktem dostać się do Sandomierza. Żona, kobiecina tak skromna, że najczęściéj chadzała z głową prostą chustą związaną, nie sadząc się na czepce i forboty, pracowita gospodyni, milcząca jak mąż i jedna córeczka Jagusia naówczas mająca lat piętnaście, stanowiły jego rodzinę całą.
Żaden naówczas szlachecki najuboższy dworek nie zamykał się niegościnnie przed ludźmi, stał i Sasindwór otworem, ale nie ucztowano w nim, bo Ireneusz jak powiadał, miał słabą głowę, pić nie mógł, nie lubił — i w pijanym towarzystwie stawał się smutnym.
Jedynym zbytkiem jego „chaty” bo tak on swój skromny dworek nazywał, były — książki. Lecz z nimi też nie lubiąc się chwalić, trzymał je w swojéj kancellaryi i więcéj się taił niż chwalił. Ulubionym jego czytaniem byli rzymscy historycy. — Gospodarzem był jak naówczas wszyscy, wedle starych podań i prawi-