Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zamojski dokuczył, to mogła być ostatnia kropla puharu przepełnionego.
Trzymali go długo, dzień za dniem uchodził, mogli go stracić zaraz po ujęciu, więc to znak, iż może sprawę Zborowskich na sejm podać miano. Naówczas był pewien ocalenia!
Tem się pocieszał; ale niejeden on zwłokę za znak wahania się pomyślny dla Samuela być sądził. Tego zdania było wielu innych. Rozumowano, że banita mógł być natychmiast po uchwyceniu karany śmiercią, jeżeli tego nie spełniono, snać łaskawszym chciał być kanclerz, bo się obawiał.
Lecz wszystkie te wnioski były fałszywe. Śmierć została postanowiona, ale Zamojski sam wahał się jeszcze. Radby był przebaczył i folgował... chciał się jeszcze do króla odwołać...
Pisać? nie starczyło — jechać? nie mógł, bo i sądy i rządy na nim tu spoczywały — cóż uczynić miał? Najrozumniejszy z jego domowników, sekretarz Heidenstein, wyprawiony został potajemnie; kazano mu co najśpieszniej powracać. Heidenstein kanclerza myśli znał najlepiej, był doń przywiązany, rozumiał go, a teraz... odczuwał i przeczuwał wszystko, co za sobą sprawa Zborowskich ciągnęła. Wartoż było nią nowe sobie trudności tworzyć na przyszłość, gdy i tak liczba ich przechodziła miarę.
Heidenstein miał w Grodnie, lub gdziekol-