Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tycznem. Tego nam nikt chyba nie może brać za złe? A jednak odbierają nam wszelką możność zarobkowania. I za co? Za to, że mówię moim dzieciom, iż nie powinny należeć do komunistycznej młodzieży, — a dzieci godzą się z mojem zdaniem. Ci komsomołce bowiem maszerują śpiewając i plując na okna domów rodzinnych, znieważają starszych, a między sobą intrygują gorzej jeszcze niż dorośli. Czy to ma być komunizm?

Uprzedzam czytelnika, że w książce tej świadectwa tego rodzaju jak cytowane powyżej oraz im podobne, czy to na korzyść czy na niekorzyść rządu sowietów, spotykać będzie bardzo rzadko, raczej przypadkowo, — i że świadectwa te nie dowodzą właściwie niczego. Wbrew praktykowanym dotąd przez mych poprzedników zwyczajom, nie przedkładam tylko bogatej kolekcji rozmaitych świadectw za i przeciw, gęsto naszpikowanych bezstronnością, świadectwem jestem ja sam. Bezstronności nie uznaję zupełnie. Nie kieruję się sympatją czy antypatją, lecz miłością i nienawiścią.
To co tutaj podaję, to są moje przekonania, które już mnie drogo kosztowały, a które mogą mnie którego dnia kosztować nawet i życie. (Byłoby to nawet słusznem: w życiu mem to tylko zawsze uwielbiałem, co mnie kosztowało bardzo drogo). Dziś, kiedy życie wali we mnie ciosami, które potrafiłyby zabić nawet ludzkiego hipopotama, — silnej jeszcze niż kiedykolwiek indziej czepiam się obiema rękami tej mojej miłości i niena-