Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie jeść skoro nie chce, — i zamyka się go w celi. Jeśli nieszczęśliwy popełni samobójstwo, — któż się o tem dowie? Jeśli ten czy ów próbuje stawiać czynny opór, porywa go się przemocą, rozbija mu się łeb, poczem wzywa się jego żonę, daje jej sto rubli i oświadcza, że mąż jej popełnił samobójstwo i nikt nie wie, gdzie się podziały jego zwłoki.
Jesteśmy w Moskwie, dnia 19 grudnia 1928. Piszę drugi list do tej samej wysokiej instytucji, gdzie mam wielu przyjaciół. Podaję szereg faktów, proszę o pozwolenie napiętnowania wszystkiego zła, nie dyskredytując rządu. W przeciwnym razie musiałbym opuścić Rosję. A skoro raz wyjadę, będę musiał mówić, lub chyba zażyć laudanum.
Pokój mój w hotelu Passage roi się od gości. Próbuje się dyskretnie wpłynąć na mnie. Kilku serdecznym przyjaciołom odczytuję kopje mych obu listów. Jeden mówi mi na to: „Kwalifikujesz się doskonale na Syberję! Proszę cię, nie mów nikomu, że czytałeś mi tekst tych listów“. Drugi protestuje: „Tak... dużo w tem prawdy... ale jesteśmy na najlepszej drodze... Krzywdzisz nas, postępując w podobny sposób“.
Próbuję wciągnąć go w dyskusję: dokądże właściwie wolno mi się posunąć, by nie narazić się na zarzut „zdrady“?
— W twoich ustach, gdybyś nawet w dziewięciu dziesiątych nas chwalił, a w jednej dziesiątej tylko krytykował, musi nam to ogromnie zaszkodzić.
— A więc mam pisać poprostu: To i to zrobiono... i nic ponadto?