Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzajemnie. Oświadczam mu, że Wiktor jest mym najlepszym przyjacielem, że przekonany jestem święcie o jego szlachetności i czystości moralnej.
Wysłuchał mnie uprzejmie, a w parę dni później Wiktor jest wolny. Nie posiadam się z radości. Widzicie? a więc nie jest tak, jak się wam zdaje. Odpowiedzią są mi bolesne półuśmiechy, — a wyraźną odpowiedź dały mi dopiero późniejsze wypadki.
Na razie jednak przekonany jestem mocno, że mam możność zdziałać dużo dobrego. Bo czyliż nie liczono się z moim głosem w tej instytucji nawet, najstraszniejszej ze wszystkich, jakie istnieją w bolszewickiej Rosji? Czegóż mi więcej potrzeba, abym mógł ludziom robić dobrze? Zatrzymajmyż się tedy na tem i starajmy się o kultywowanie tych moich stosunków, mających dla mnie nieocenioną wartość.



Murmań

W połowie lipca zaczynam poważnie powątpiewać w moralność i etykę rządów rewolucyjnych. Ale na razie jest to tylko powątpiewanie, nie mam jeszcze pewności. Więc siedzę jeszcze cicho.
Karty wolnego przejazdu są już gotowe, — jedziemy w stronę Oceanu Lodowatego. Kreteńczyk przyjechał. Dostajemy za towarzysza podróży pewnego Rumuna, który jedzie na mój koszt, a ma pełnić funkcje przewodnika i tłómacza. Tak oto zebrała się nas czwórka, włóczęgów, którzy mogą dowoli jechać i zatrzymywać się gdzie sami zechcą w tej całej olbrzymiej szóstej części świata. Nie zapominam jednak o tem ani na chwilę, że jeżeli