Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

petje opiszę bliżej w tej nikczemnej, straszliwej sprawie Rusakowa (jego teścia). W sprawie tej występowałem bez zastrzeżeń w jego obronie, choć niestety niewiele zrobić mi się udało.
Na razie była to pierwsza przygrywka: aresztowanie Wiktora w kwietniu 1928, co odbiło się głośnem echem nawet w Paryżu. Obecnie mamy 5-go maja. Pragnąc wydobyć go z więzienia, noszę się z myślą napisania artykułu dla objaśnienia opinji publicznej. Zwierzam się z tą myślą przed mym przyjacielem, który odpowiada mi na to, że jestem głupcem. Jakto? Więc mnie, mnie nie wolno opublikować jakiegoś artykułu w tej Rosji, którą uważam za moją ojczyznę? Owszem, — o ile artykuł będzie przychylny dla rządu! A jeżeli pragnę ratować człowieka niewinnego? Nie!
Kręcę się niby zwierz zamknięty w klatce. Stoję przed takim dylematem: albo Wiktor popełnił zbrodnię, a wówczas zasługuje na karę, — albo jest niewinnym, a w tym wypadku należy mu się odpowiednia satysfakcja. Jak dowiedzieć się prawdy? Mówią mi, że nikt absolutnie nie może wiedzieć, czy on zawinił, czy nie, bo nikt nie wie, za co go aresztowano. Dobrze. Przekonany jestem, że to oszczerstwo. Ale mówię sobie, że gdyby to miało być prawdą, wówczas wyjeżdżam natychmiast z Rosji, wracam do Francji i tam narobię gwałtu i hałasu. Bo dotąd mam pełne zaufanie do Sowietów, przekonany jestem, że nie potrafiłyby one świadomie popełnić żadnej niegodziwości.
Na początek biegnę tedy do G. P. U. Mam tam znajomego, który trzyma wszystkie nici w swem ręku, który ceni mnie i którego ja również cenię