Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/585

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdzie oba noc przespali; teraz w zgromadzonem
Ukazali się kole Achiwów zdumionych. —
I mądry keryx Medon rzekł do zgromadzonych:
»Słuchajcie Itakanie! w robocie tej całej
Odyssowi widocznie bóstwa pomagały;
Ja sam widziałem Boga, jak w bitwy natłoku
Wziąwszy postać Mentora był przy jego boku;
Ten niebianin już ducha w Odysseju krzepił
Idąc przed nim; już strachem zalotników ślepił,
Że zmięszani trupami podłogę zasłali.«
Rzekł — w bladem osłupieniu wszyscy go słuchali;
Aż wreszcie Heliterses przemówił sędziwy,
Co zna przeszłość, na przyszłość ma wzrok przenikliwy —
On głos zabrał i mądrze mówił w sposób taki:
»Posłuchajcie co powiem mężowie Itaki!
Wszystkiemu, co się stało, nasza gnuśność winna.
Bo moja, i Mentera a i każda inna
Przestroga — groch na ścianę! — Wszak napominałem
Byście synów powściągali w ich życiu zuchwałem
Wylanych na rozpustę i szkaradne zbrodnie,
Marnujących nie swoje mienie i niegodnie
Bezczeszczących małżonkę dzielnego człowieka,
Myśląc że już niewróci, gdy powrót swój zwleka.
Przeto niechajcie zemsty — taka moja rada
Kto zaczepi Odyssa temu śmierć i biada!«

Tak rzekł — w tem z wielkim krzykiem więcej niż połowa;
Tłumu z miejsc się porwała; reszta, których słowa
Halitersa wstrzymały, nie szła za pierwszymi,
Mową Eupejtesa oszołomionymi,