Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/572

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rznięto tłuste barany i byki rogate —
Trup twój płonął owinion w ambrozyjną szatę;
Wonnym miodem, oliwą płomień był sycony,
Huf witeziów otaczał ów stos zapalony:
Jedni pieszo, a drudzy w rydwanach zaprzężnych
Walczyli, i grzmiał łoskot od ciosów orężnych —
Toż gdy płomień Hefajsta strawił twoje szczęty,
Wcześnie twych białych kości popiół był zgarnięty
I winem skropion. Wtenczas mać twa Achillesie
Złoty dwu-uszny dzbanek pomiędzy nas wniesie,
Dał go jej Dyonizos, jak utrzymywała —
A dłoń mistrza Hefajsta dzban ten wykowała.
W nim twoje bohatyrze złożono popioły
Z popiołami Patrokla zmięszane pospoły;
Anlilocha zaś szczątki schowano osobno,
Po Patroklu najwięcejś kochał go podobno.
Więceśmy te popioły nakryli mogiłą,
Wojsko argejskie ziemię na nią nanosiło
Na sam brzeg, co w Helespont sterczy wysunięty,
By zdala ją widziały mknące tam okręty,
I żeglarze dzisiejszych jak i przyszłych czasów.
Matka zaś poznosiła na pole zapasów
Dla Achiwów co męztwa złożyli dowody
Od Boga wyproszone przecudne nagrody.
Kto widywał jak wodza lub króla chowano,
Gdy mołojce na jego mogile tam staną
W zbrojach, gotowi bić sie o nagrodę złotą —
Zdumiałby się, ujrzawszy z jaką to szczodrotą
Na cześć twoją Tedyda z nieba zniosła dary!
Bo też ciebie bogowie kochali bez miary.