Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/514

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za nią niosły służebne sepecik zamknięty
Z żelazem i miednemi orężmi i sprzęty.
A gdy przyszła cna pani przed tłum zgromadzony,
Stanęła w progu izby wysoko sklepionej.
Cienką z głowy namiotkę spuściła na lice —
A mając z obu boków służebne dziewice,
W te słowa do zebranej ozwała się rzeszy:

»Słuchajcie dziewosłęby! snać bardzo was cieszy
Zbierać się w tym tu zamku codziennie na gody,
Odkąd mąż mój odjechał. — Jakież są powody
Że zajazdem i dom nasz i mienie niszczycie?
Jeżeli to z miłości do mnie, jak mówicie —
Więc dobrze! zatem pora stanąć do popisów —
Przyniosłam wam ów sławny, wielki łuk Odyssów;
Który z was ot ten kabłąk napnie dłonią silną,
I uch dwanaście strzałą przeszyje niemylną,
Tego żoną zostanę; — mężowskie siedlisko
Zamek ten ukochany opuszczę — z nim wszystko!
Ale tęsknota moja nigdy nieprzeminie!«

To rzekłszy na pastucha Eumeja skinie,
By topory i łuk ten przed nimi postawił.
Płacząc wziął je Eumej i rozkaz jej sprawił —
Łuk ten widząc Filetios, rozpłakał się rzewnie;
Co postrzegłszy Antinoj strofował ich gniewnie:
»O wy głupcy! dzień biały, a wam sny się roją,
Zaprzestać mi tych szlochań, które niepokoją
I jątrzą serce pani i tak już strapionej;