Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bogińki tego źródła! Już wierzyć przestałem
Że was kiedyś obaczę; a więc sercem całem
Witajcie! wnet jak dawniej złożę wam ofiarnę
Jeśli zwycięzka Pallas odwróci dni czarne,
Żyć pozwoli i syna widzieć mi pozwoli.«

Na to rzekła Atene: »Niech cię już nieboli
Głowa o to, troskami nieobciążaj duszy;
Wzdy prędko skarby twoje, gdzie ich nikt nieruszy,
W cieniu świętej jaskini ukryć nam wypada.
A co dalej masz począć wynajdzie się rada.«

Tak rzekła Atenea i pod sklepy ciemne
Weszła, by zbadać wewnątrz przechody tajemne;
Więc Odyssejs przenosił tam feackie dary:
Szaty cienkie, spiż trwały, toż złote puhary
Na schowek; poczem córa egidnego Boga
Odłamem skały wnijście zamknęła od proga.

A tak siadłszy oboje w oliwnika cieniu
Radzili o zupełnem gachów wytępieniu;
Pierwsza Atene wszczęła takie rozgowory:

»Boski synu Laerta! myślże od tej pory
Jak masz położyć rękę na wszetecznych gachach
Co trzy lat gospodarzą, jak chcą, w twoich gmachach,
A żonę twą ślubnemi podarkami kuszą —
Ona zaś lubo w tobie żyje całą duszą