Strona:PL Helena Staś - Moje koraliki.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 18 —

szyję — powiedziałam mu jak zwykle “dzień dobry”. Może przy tym ruchu dojrzałam niewyraźnie Matkę i to wywołało następne rojenie, może ją wyczułam — ja nie wiem. Ale wiem, że dziwne rojenie to było tem dziwniejsze, że sprawdziło się co do joty.
Z ramion Wuja opadłam na poduszki i oto mrok jakiś zaczął mnie otaczać; powoli, w ciemności tej, wyłoniła się murawa, na której ongi się bawiłam, a na niej ujrzałam Hankę w takiej pozie jak w dzień naszego gniewu o zginioną perłę. Wtem, Hanka uśmiechnęła się dziwnie, co wywołało jasność dookoła, a potem powoli — zaczęła zamieniać się w ślicznego Anioła, z którego coraz większe biło światło. — Patrzałam zdumiona w Hankę-Anioła, a ona rzucała w okół mnie jeden po drugim znane koraliki. Wszystkie już leżały u stóp mych oprócz — “perły-matki.”
— Hanka! Moja perła? — zawołałam wyciągając ręce do Anioła.
Aniół znów zaczął się zmieniać w bosą, brudną Hankę, a ta podając mi upragnioną perłę z tym samym uśmiechem, z którym przyszła — powiedziała:
— A widzisz, żem ci ją oddała!
Rzuciłam się gwałtownie naprzód z okrzykiem — Moja perła! — i z temi to słowy zerwawszy się z pościeli padłam Matce w ramiona.