Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   72   —

Dla starych ideałów powoli zamierał, a nowym bronił dostępu.
Nie pogłębiając się na razie w idee socjalistów, garnął się jednak do nich; wytrwałość ich imponowała mu. — Bywały jednak chwile, że cała ta rzesza robiła na nim wrażenie żelaznej maszyny, pędzącej wśród cichych pól i lasów — świszczącej dysharmonijnie aż pod obłoczne błękity. Przyznawał jej po trosze rację bytu, widział korzyść z niej, jeno że idąc jej śladem, nie mógł ani na chwilę oderwać się od ziemi, nic nie widział jeno żelazne szyny i tłoczący się po nich ogniem ziejący potwór. A duch jego pragnął bujać w przestrzeni, kąpać się w blasku słońca i okrywać gwieździstą szatą nieba.
Tak pragnął niegdyś, a teraz, o ile gwałtowniej zacierał dawnych marzeń obrazy — o tyle gwałtowniej wracały. Kłamiąc sobie, urągał im — biorąc na się maskę oziębłości. Ale uczucie żyło gorące, głębokie, przywalone i osłabione tylko przejściem huraganu.
Z marzeń niebotycznych zepchnięty siłą brutalną w zgrzyt fabryczny, skuty w łańcuch roboczy, zatracał ideały którym niegdyś przysięgał. — Były nawet chwile, gdy porwany nowych myśli prądem i on patrzał na