Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   60   —

pewno określić, o czem w tej chwili myślał Romiński.
Stał długo nieporuszenie bez odczucia siebie. Może w błyskawicznym locie myśli dotknął prawdy żywota... Może w chwili śmiertelnej walki dokonywał się cud odrodzenia...
I gdy tak zatracony dla siebie zda się już chwytał wątek prawdy żywota, już wchłaniał w siebie jego zarodki, doszedł go tak jak i wczoraj o tej porze głośny dźwięk godziny dwunastej. Znów machinalnie sięgnął po zegarek. Lecz gdy zamiast słodkiego oblicza Anny spotkał śmiały wyzywający wzrok Reginy, cała hańba, krzywda, upokorzenie, zakipiały w nim nową lawą wybuchu. Cała dokonana ohyda zemstą piekła znów w nim zawrzała. Pocałunek, który niedawno rozkoszą rozpalał mu żyły, teraz piekł go wstydem i męką.
Czyż sromota ta zatrze się kiedy w jego pamięci?...
A więc będzie usuwać każdy przedmiot, któryby mu ją przypomniał. Oderwał zegarek przyczepiony do kamizelki i rzucił nim kilka razy o ścianę usiłując potłuc na drobne kawałki. Co mu po nim ręka świętokradzka sprofanowała go i nie ma dlań oczyszczenia.