Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   53   —

ulgę w bólu. W dowód wdzięczności okrywał jej ręce pocałunkami.
Czekając na „karę”, stali pod rozłożystemi drzewami, któremi cała ulica była wysadzona.
Ośmielony czułością i troskliwością Reni, przygarnął ją do siebie, a gdy na jego „czy można”, nie zaprzeczyła, wpił się spragniony w jej usta.
„Kara” nadchodziła...
Dziewczyna wyrwała mu się z objęć, skinieniem ręki zatrzymała „karę”, czem zmusiła Stanisława do odjazdu.
Upojony pocałunkiem, zapomniał zupełnie bólu głowy.
Przejechał był już dwie ulice, gdy szukając na opłatę jazdy pieniędzy dotknął w bocznej kieszeni — paczki, którą jeszcze wczoraj z polecenia swego proboszcza miał doręczyć proboszczowi tejże parafji. — Wczoraj z całą historją zegarka i fotografji — paczkę oddać zapomniał, a dziś wobec tkliwości Reni i rozkoszy, jakiej przed chwilą skosztował, czyż można było o czemkolwiek pamiętać?
W własnym zaś jego interesie leżało, aby z księdzem P. się zobaczyć, gdy bowiem dawał na zapowiedzi, ksiądz nadmienił, że prawdopodobnie od Września zajdą w jego parafji zmiany, — pytał, czy przyjąłby waku-