Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   52   —

silniej; — starał się jednak znosić go spokojnie. Po kolacji usiadł nawet do fortepianu, ale zamiast „Witaj, majowa jutrzenko”, czem chciał przypomnieć Reni ich pierwsze spotkanie, zagrał pogrzebowy marsz Chopina.
Renia skoczyła do fortepianu, oderwała mu ręce od klawiszy, dała klapsa przez ramię i zajęła jego miejsce. Grała bez przerwy naprzemian jedne po drugich różne wyjątki z oper.
Uwolniony od bawienia narzeczonej, siedział spokojnie, a towarzysząca im mama — bujała się w biegunowem krześle.
Było w pół do dziewiątej, gdy Renia przestała grać.
Spojrzała z współczuciem na okropnie zmienionego narzeczonego i rzekła:
— Jedź Stasiu do domu wypocznij, a jutro daj znać, jak się czujesz.
Podziękował za troskliwość i chętnie poszedł za radą.
Do rogu ulicy, gdzie trzeba było czekać na „karę” było zaledwie kilkadziesiąt kroków; — oddzielały tylko trzy zwykłe domy, plebanja i kościół.
Renia prawdopodobnie powodowana troskliwością i niepokojem, odprowadziła Stanisława do rogu; czem wzruszony uczuł znacz-