Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   214   —

Spostrzegł skrzypce i trąbkę, wiszące na ścianie, na co zrobił sobie uwagę: Czyżby p. Łaź była muzykalną? bo i fortepian otwarty, jakby co dopiero dotykał ktoś jego klawiszy — znajdował się również w tajemniczem tem ustroniu.
Nagle, przypomniało mu się, że nie grał od owego fatalnego wieczoru, gdy to zamiast „Witaj Majowa Jutrzenko”, z pod palcy jego wypłynął pogrzebowy marsz Chopina.
Na wspomnienie to, zerwał się z krzesła i szybkimi kroki, mierząc wzdłuż i wszerz pokój, starał się powstrzymać pędzącą całą siłą bolesnego uczucia falę. I jakby naraz wszystkie wspomnienia, wszystkie bóle w nim ożyły, taki nawał uczucia weń uderzył!...
Przycisnął dłońmi bijące szybkiem tętnem skronie, obłąkany niemal wzrok znów utkwił w umęczonym Chrystusie i drżąc cały jak w walce śmiertelnej — zgiął kornie kolana.
Była to jedna z tych wielkich świętych chwil, które w słowa ująć się nie dadzą.
Może natchnienie spływało na biednego rozbitka, by ostatnią siłą ratunku wieść go do brzegu... W najwyższem bowiem naprężeniu wewnętrznej walki, gdy wyczerpane serce kruszyło się w pokorze, a oczy tonęły w boleści łzach, zerwał się z kolan i gwałto-