Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   15   —

go jęki, — to obraz jego własny i aby zeń nic nie stracić, wpatrywał się weń chciwie.
Myśl, uczucie, wobec grozy bólu, wystraszone, skłębiły się i ukryły gdzieś w zakątku duszy, szarpiąc nią tak silnie, że straciła panowanie nad człowiekiem. Całkowitej ruinie człowieka oparł się tylko „mechanizm”, i ten instynktownie wypełniał go.
Nie wie kiedy i przez kogo dostał się na miejsce nieszczęścia. Tam na chwilę ożył nadzieją, iż może Annę znajdzie przy życiu. Gdy jednak nie znalazł jej ani między zdrowymi, ani między rannymi, zbliżył się z kolei do trupów.
Z zgniecioną czaszką i urwaną ręką byłby jej pewno nie poznał, gdyby nie krzyżyk na białej wstążeczce zawieszony na szyi, taki sam, jaki dała jemu.
Więc przyjechała do niego, była przy nim, a nie było jej.
Ciemno i pusto zrobiło się wkoło niego. Jego szczęście, jego nadzieja znikły na zawsze...
Słońce, na które czekał nie weszło na ranny horyzont jego życia...
Automatycznie przesuwał się między ludźmi, automatycznie na stawiane pytania odpowiadał. Drgnął tylko żywiej, jakby większym bólem, gdy go ktoś zapytał — ile