Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   148   —

nięte ciało o ciepło bydlęcia. Ale z napływem ciepła, powstawała myśl, a z nią świadomość bezlitosnego osamotnienia i straszniejsza nad wszystko bezdenna pustka zwątpienia.
W bezmiernym smutku przylgnął źrenicą do szczeliny w ścianie i wytężywszy wzrok w nieprzeniknioną ciemność, a duszą po za cienia i światła, po za krańce wszelkiego jestestwa, zajęczał nieludzko: — Boże! mój Boże! czemuś mnie opuścił?
A gdy potem na minutę dziwna cisza zaległa, przeniósł raptownie myśl na głośno żujące bydlę, zazdroszcząc mu nieświadomości i nieczułości...
Wtem, zahuczało, zawyło nad obórką, aż strwożone bydlątko, posądzone o nieczułość — zaryczało lękliwie. Romiński skoczył do czującego stworzenia i objąwszy je za szyję, zapłakał.
Płakał, jak w ową czarną noc zmarłych nadziei, gdy wstępował w grobową otchłań życia...
I znów jak ongi, odbijały w duszy płynące weń żałobne tony Chopinowskie. Ale za nimi nie pojawiała się jak wówczas śmierć ducha, jeno opromieniona zmartwychwstaniem boskość Chrystusowa.