Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   135   —

Gubił się na nowych drogach biedny wyzwoleniec, a jednak gdy wysiłkiem woli zawrócił czasem znowuż — jakby niewidzialna siła pchała go naprzód...
W ciągłej walce i rozterce z sobą uwierzył wreszcie, że przeznaczenie gotuje mu tę drogę i że od niej ani smutkiem, ani bólem się nie wykupi. Nie pozostawało zatem nic innego, jeno iść naprzód — zabierając z sobą najlepsze i najdroższe to, co mu zostało.
Co dzień siedząc w parku, patrzał na opadające z drzew liście, zanurzał myśl w głębie swego ducha i odczuwał jak i tam jedno po drugim ginęło piękno...
Zniknął kwiat starej wiary, zniknęła zieleń patrjotyzmu nadziei, zblednęło słońce miłości...
Cóż zatem miał z sobą zabrać na nową drogę?...
A przecież jak rdzeń drzewa żywotny, który po przejściu całunu zimy wydaje z siebie nowe latorośle, i w nim tliło jeszcze jedno uczucie...
Widzenie w kościele św. Trójcy zmartwychwstałego Chrystusa, krzepiło duszę i gdy wszystkie wokół niego ideały zdały się umierać, zmartwychwstały Chrystus wskazywał nowego żywota drogę. Wierzył, że ukrzyżowana, sprofanowana miłość Chrystusa zmar-