Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   134   —

się na łaskę losu. Pożywiał się codzień w innym domu, a noce przepędzał albo w krytym wozie, jeśli się mógł doń dostać, albo gdziebądź w niezamkniętej stajni.
Co dzień zmieniał miejsce i starannie unikał „swoich”. Stary duch ambicji nie ustąpił jeszcze.
W czasie owego bezrobocia, nie jeden Romiński w taki sposób pędził życie. I nie jeden też on karlejąc ciałem — potężniał duchem, i nie on tylko jeden w zwierciadle nędzy ujrzał boskie drogi.
Wprawdzie było takich wielu, którzy, straciwszy w położeniu tem równowagę umysłu schodzili z starych dróg w błotniste bagna, ale byli też i tacy, którzy trzymając się starego traktu obmyślali chłodno plan nowej drogi.
Wielu było takich, którzy nie pogłębiając się w prawdę żywota z przekleństwem odwracali się od niej, ale byli też tacy, którym nędza pomogła przebyć mur oddzielający ich od drzewa wiadomości... Wśród tylu może jeden tylko Romiński zbliżał się doń z takim bólem i żalem za utraconą starego świata wiarą. — Bo któż mu dawał rękojmię, że ideały nowego świata, powstałe z nędzy i ducha niewoli, nie staną się kiedyś również przedmiotem handlu?...