Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   124   —

— Co pani zatem chcesz? My inwalidów nie potrzebujemy. Dom starców i kalek jeszcze nie zbudowany.
— Panie, zdolności moje literackie nie są gorsze od wielu innych, którym schlebiacie. Ja wiem, że w utworach moich są usterki, to też błagam, dajcie mi sposobność wyrobienia się. Ja kocham tę pracę, ona dla mnie stanowi wszystko, zastępuje mi wszelkie przyjemności życia. Błagam więc na tej drodze pomocy. — Nie mam tu rodziny — nikogo z przyjaciół.
— Niech pani nie pozuje i nie wpada w jakieś przeczulenie, to u nas nie popłaca, zresztą wszyscy wiemy, żeś sprytna baba. Ale, ale, wczoraj ubawiliśmy się też doskonale na pani conto. P. X. naśladował panią, jak sobie radzisz, gdy cię zawód lub nieprzyjemność spotka w interesach po za domem. — Kładliśmy się od śmiechu.
Kobieta oniemiała; — nie wyrzekła już ani słowa, tylko gdy potok wymowy przeminął, skłoniła się i wyszła — Romiński widział, jak przy wchodowych drzwiach zatrzymała się, otarła oczy i przez kilka minut wstrzymywała napływający strumień nowych łez.
Sam nie posunął się też do okienka.
Jakiegoż współczucia i pomocy mógł się