Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   123   —

odwagi, pracę moją i usiłowania ośmieszyliście, ja jednak zwróciłam się jeszcze do was, i wierząc w lepsze wasze strony, w niemożności wypowiedzenia się tu wobec wszystkich — odsłoniłam listownie moje położenie, prosiłam pana nawet na poufną rozmowę. — Intencje moje najszczersze wyszydziłeś pan w ohydny sposób.
— Co pani chce, bawimy się kosztem kobiet, które mają przekręcono w głowie, czemu pani do licha nie weźmie się do igły?
— Wiem; jest to wyrok, jaki wydał na mnie „nieomylny profesor”, a który to wyrok, gospodyni jego znana pod nazwą „chodzącej encyklopedji“, w obrażający mnie sposób na kartach swego dzieła językiem uwieczniła. — Niestety! tym razem profesor w nieomylności swej... zbłaźnił się. Nie wtajemniczył się, ażali do szycia jestem zdolną. Próbowałam ostatnio i tego, lecz z nadmiaru pracy ostatnich lat, nie mogłam przy szyciu wytrzymać — wpadałam w konwulsje. — Źle mnie sądzicie; romanse nie są mi w głowie, a pracy nie każdej mogę się chwycić. Wy — najlepiej znacie stan mego zdrowia; wszakże dopiero w drodze nadzwyczajnej łaski przyjęliście moje ubezpieczenie do Związku, z warunkiem najniższego pośmiertnego.