Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   125   —

spodziewać po ludziach szydzących z pracy i łez kobiety?
To, co słyszał dawniej o brutalności niektórych urzędników zarządu Z. N. P. i to, czego był obecnie świadkiem, starczyło, aby zachwiać wiarę jego w uczciwość i dobroć stróży „narodowego przybytku.“
Z pogardą opuścił idealizowaną patrjotów świątynię.
I tak, jak na ciemnem tle kościoła z mroków boleści wyłaniała się ku niemu postać Zmartwychwstania, tak i tu z mroków niecnoty patrjotyzmu przemknął szybujący biały orzeł.
Dwa te uczucia zlały się w jedno i w ostatnim jęku śmierci starej wiary — objawiały przyszłe odrodzenie.
Odrodzenia! Odrodzenia duchem! wołała przeistoczona nagle istota Romińskiego: — Niechaj bezduszni kapłani domu bożego, i niecni bezduszni stróże przybytku narodowego, znikną w mrokach przeszłości, a wspomnienie po nich, niechaj pozostanie jedynie — jako wspomnienie upiorów, trapiących ongi ludzkość!
Wzruszony krzywdą, zaczął potężnieć duch w sobie. Pękły kajdany niewoli i na targowisku ludzkich przekonań stanął jeden